Z rękopisów: Pamiętnik (1875-1954). O poczuciu malarskim w fotografice (1953)
Z rękopisów: Pamiętnik (1875-1954). O poczuciu malarskim w fotografice (1953)
Opis publikacji
Zauważył, że na bladej twarzy panny Skłodowskiej pojawiły się mocne rumieńce, gdy zasiadał do stołu pan Kazimierz. Podczas żywej z nim rozmowy szczere jej oczy, takie wymowne, zdradzały głębokie uczucie. […] Cóżby to była za żona taka guwernantka, taka emancypantka, co za reprezentacja, jaka degrengolada. Pannie Skłodowskiej wymówiono posadę. Wyjechała. Po tym pan Kazimierz został profesorem Uniwersytetu Jagiellońskiego, jednym z najsławniejszych matematyków polskich. Panna Skłodowska zaś przecierpiała bardzo wiele. A dla potężnych duchów takie cierpienie miłosne to olbrzymie zarzewie, które niewygasającym ogniem przez całe życie będzie wypalało ich genialne postacie. […] Panią Curie-Skłodowską zobaczyłem kilkadziesiąt lat potem w Teatrze Narodowym na przedstawieniu. Siedziała jak zawsze skromnie, ale ta jej potężna twarz o czole, które jej połowę twarzy zajmowało, o dziwnie płomiennym spojrzeniu, tak porwała mój wzrok, że nie mogłem oczu od niej oderwać. Czułem, że...
Zauważył, że na bladej twarzy panny Skłodowskiej pojawiły się mocne rumieńce, gdy zasiadał do stołu pan Kazimierz. Podczas żywej z nim rozmowy szczere jej oczy, takie wymowne, zdradzały głębokie uczucie. […] Cóżby to była za żona taka guwernantka, taka emancypantka, co za reprezentacja, jaka degrengolada. Pannie Skłodowskiej wymówiono posadę. Wyjechała. Po tym pan Kazimierz został profesorem Uniwersytetu Jagiellońskiego, jednym z najsławniejszych matematyków polskich. Panna Skłodowska zaś przecierpiała bardzo wiele. A dla potężnych duchów takie cierpienie miłosne to olbrzymie zarzewie, które niewygasającym ogniem przez całe życie będzie wypalało ich genialne postacie. […] Panią Curie-Skłodowską zobaczyłem kilkadziesiąt lat potem w Teatrze Narodowym na przedstawieniu. Siedziała jak zawsze skromnie, ale ta jej potężna twarz o czole, które jej połowę twarzy zajmowało, o dziwnie płomiennym spojrzeniu, tak porwała mój wzrok, że nie mogłem oczu od niej oderwać. Czułem, że ją to nawet żenowało. Nazajutrz pobiegłem do pani Szalayowej, jej siostry, aby uzyskać możność fotografowania tej szlachetnej twarzy. Ale, niestety, było za późno. Włodzimierz Kirchner, Pamiętnik (fragment)Kirchner jest w pełni świadom formy, po którą sięga, odsłania więc z rozmysłem formowanie się koncepcji, rozważa celowość i kierunek reminiscencji, pokazuje specyficzny proces twórczy: meandry i transfery pamięci oraz korzyści, jakie płyną dla niego z uzewnętrzniania własnych myśli – teraźniejszych i odtwarzanych. […] Ów słynny Lejeune’owski „pakt autobiograficzny” zawierany jest w pełni intencjonalnie i będzie realizowany przez Kirchnera bez nadmiernej, zniekształcającej przeszłość autokreacji, a taka przecież była możliwa, rzecz powstawała bowiem nie sibi soli, ale na zamówienie, do druku – jako uwarunkowany politycznie przykład dziejów księdza–apostaty. prof. dr hab. Dorota Samborska-Kukuć (wyimek ze wstępu)