Po drugiej stronie powiek
Po drugiej stronie powiek
Opis publikacji
Poezja Macieja Grzesiowskiego wydaje się stawiać wiele pytań wykraczających poza widzialne granice ludzkiej kondycji. Dla poety nie jest zatem obojętne, po co człowiek odwołuje się do kultury,skoro w swoim realnym zachowaniu najczęściej zachowuje się niekulturalnie. Po co wielkie słowa, skoro naładowany agresją rywalizacji rani drugiego człowieka. Odwołania do licznych autorytetów poetyckich i pisarskich wskazują, iż jest to poeta poszukujący. Niemal jednak wszędy nurtuje go dostrzeganie owej niewidzialnej granicy między fizyką a metafizyką; między tzw. realem a światem wirtualnym. Szuka owej przysłowiowej „mety” między nimi. W wielu kwestiach postawa poety wydaje się bezkompromisowa i nieprzejednana. Jest dla niego jasne, że natura ludzka jest złożona z pierwiastków duchowego, psychicznego i materialnego. Poeta jest daleko od koncepcji wszechobecnego relatywizmu moralnego, ba, zdaje się skłaniać ku tezie, że każdy byt na tej planecie nie jest przypadkowy, a miej...
Poezja Macieja Grzesiowskiego wydaje się stawiać wiele pytań wykraczających poza widzialne granice ludzkiej kondycji. Dla poety nie jest zatem obojętne, po co człowiek odwołuje się do kultury, skoro w swoim realnym zachowaniu najczęściej zachowuje się niekulturalnie. Po co wielkie słowa, skoro naładowany agresją rywalizacji rani drugiego człowieka. Odwołania do licznych autorytetów poetyckich i pisarskich wskazują, iż jest to poeta poszukujący. Niemal jednak wszędy nurtuje go dostrzeganie owej niewidzialnej granicy między fizyką a metafizyką; między tzw. realem a światem wirtualnym. Szuka owej przysłowiowej „mety” między nimi. W wielu kwestiach postawa poety wydaje się bezkompromisowa i nieprzejednana. Jest dla niego jasne, że natura ludzka jest złożona z pierwiastków duchowego, psychicznego i materialnego. Poeta jest daleko od koncepcji wszechobecnego relatywizmu moralnego, ba, zdaje się skłaniać ku tezie, że każdy byt na tej planecie nie jest przypadkowy, a miejsce, w którym żyjemy, wprost nazywa czyśćcem... Dlatego się nam wydaje, że Maciejowi Grzesiowskiemu jest bliżej do poezji romantycznej, aniżeli wielu innym twórcom wyrosłym na gruncie skończonego egzystencjalizmu i marializmu. Norwid, Miłosz oraz cała gama myślicieli chrześcijańskich zdają się wywierać niepośledni wpływ na twórczość poety. Niewątpliwie z tego punktu widzenia jest to autor postrzegający misję pisania w kształtowaniu refleksyjnych postaw u współczesnych czytelników. Boli go konsumpcyjny stosunek do życia w ogóle i bezrefleksyjny, apologetyczny zachwyt nad niepohamowanym rozwojem technologii. Czy rzeczywiście poezja ta jest aktem „złożenia jednorożca w ofierze” – jak wzmiankował w tomie "Boże nie umieraj" Bogusław Kierc – charakterystycznym dla postawy Adama opisanego przez Martina Bubera? Czy też autor ma świadomość, że dotykanie Absolutu w realiach ziemskich przypomina zbliżanie się do powabu owocu wiśni i czereśni, o czym wspominała prof. Agnieszka Libura? Czereśnia jest niemal idealna, czerwona, słodka, estetyczna. Ten sam powab towarzyszy wiśni, która jednak po nagryzieniu zostawia słodko-kwaśny smak, narażając Adama na uczucie jakiegoś dyskomfortu, dysonansu czy też rozczarowania. A czym dla czytelnika okaże się poezja zawarta w tej książce?