Piechotą do źródeł Orinoko
Piechotą do źródeł Orinoko
Opis publikacji
To książka opisująca dużą wyprawę w poprzek Wenezueli. Zaczyna się w Kolumbii – Autor prowadzi nas przez niebezpieczne pogranicze,opanowane przez gangi przemytników. Potem spędzamy trochę czasu na wenezuelskiej sawannie, czyli ziemi tamtejszych kowbojów, gdzie żyje się trochę jak w westernie… Wreszcie docieramy do miasta w dżungli, gdzie Autor organizuje wyprawę w górę rzeki Orinoko; na tereny strzeżone i zamknięte. Do tej roboty wynajmuje sobie przemytników szmaragdów, gdyż ci mają swoje tajne przejścia i sposoby oraz odpowiedni sprzęt. Płyniemy wielką rzeką, spotykamy kolejnych Indian, żyjących tak jak ich przodkowie lub trochę ucywilizowanych, aż wreszcie skręcamy w mniejszą rzekę i znajdujemy się na terytorium Indian Yanomami – plemienia dzikiego i niebezpiecznego. Ich sportem narodowym jest okładanie się maczugami po głowach. Sic! W tamtych czasach w Wenezueli wydobywano złoto i szmaragdy – na dużą skalę i nielegalnie. Dlatego przez całą tę książkę przewija si...
To książka opisująca dużą wyprawę w poprzek Wenezueli. Zaczyna się w Kolumbii – Autor prowadzi nas przez niebezpieczne pogranicze, opanowane przez gangi przemytników. Potem spędzamy trochę czasu na wenezuelskiej sawannie, czyli ziemi tamtejszych kowbojów, gdzie żyje się trochę jak w westernie… Wreszcie docieramy do miasta w dżungli, gdzie Autor organizuje wyprawę w górę rzeki Orinoko; na tereny strzeżone i zamknięte. Do tej roboty wynajmuje sobie przemytników szmaragdów, gdyż ci mają swoje tajne przejścia i sposoby oraz odpowiedni sprzęt. Płyniemy wielką rzeką, spotykamy kolejnych Indian, żyjących tak jak ich przodkowie lub trochę ucywilizowanych, aż wreszcie skręcamy w mniejszą rzekę i znajdujemy się na terytorium Indian Yanomami – plemienia dzikiego i niebezpiecznego. Ich sportem narodowym jest okładanie się maczugami po głowach. Sic! W tamtych czasach w Wenezueli wydobywano złoto i szmaragdy – na dużą skalę i nielegalnie. Dlatego przez całą tę książkę przewija się wątek przemytniczy. Nasz Autor opuszcza ten kraj przez zieloną granicę z woreczkiem surowych szmaragdów ukrytych w rozporku. W ten sposób zostaje przestępcą. Na ponad dwadzieścia lat, czyli do przedawnienia. „Piechotą do źródeł Orinoko” to najbardziej bogata w przygody książka Wojciecha Cejrowskiego. Tak jak pozostałe, pełna humoru – Czytelnik będzie często parskać śmiechem, a nawet rechotać na całe gardło. Żaden antropolog tak nie pisze – duża wiedza o dzikich plemionach, a jednocześnie podana tak, że wciąga jak kryminał. Bardzo plastyczne opisy – Czytelnik widzi, czuje, a do tego jeszcze słyszy w głowie głos Cejrowskiego; tak to zostało napisane. Antropolog znajdzie tu moc wiedzy fachowej – choćby praktyczne instrukcje, jak organizować wyprawę i jak sobie radzić z Indianami, gdyby wystawili dzidy. Nie-antropolog też chętnie to przeczyta – jak doskonałą powieść przygodową. Kilkaset stron bardzo wciągającej lektury. Książka przygodowa, sensacyjna, napisana językiem WYBITNYM. Podróżnicza i egzotyczna. Wciąga od pierwszej strony i ciągnie mocno do ostatniej. W „Piechotą do źródeł Orinoko” jest kilka takich miejsc, scen, które powodują u czytelników zainteresowanie pozostałymi tytułami tego autora. „Orinoko” zaczyna się w miejscu, gdzie kończy się akcja książki „Podróżnik WC”, a kończy w miejscu, gdzie zaczyna się akcja książki „Rio Anaconda”. Każdą z tych pozycji można czytać osobno i w dowolnej kolejności.