Marańska Pascha Derridy. Zdrada, wygnanie, przeżycie, nietożsamość
Marańska Pascha Derridy. Zdrada, wygnanie, przeżycie, nietożsamość
Opis publikacji
Książka ta jest czymś w rodzaju, une sorte, marańskiego midrasza do słynnej circonfession Derridy, w którym ten wyznaje, że jest czymś w rodzaju, une sorte, marana francuskiego katolicyzmu: „Wyznałem sobie pewnego dnia w Toledo – że jestem czymś w rodzaju marana francuskiej kultury katolickiej [une sorte de marrane de la culture catholique française]; że mam swoje chrześcijańskie ciało,odziedziczone w mniej lub bardziej pokrętny sposób po SA (Świętym Augustynie), condiebar eius sale [zaprawione jego solą]; że jestem jednym z tych maranów, którzy nie przyznają się do bycia Żydami nawet w najgłębszym sekrecie serca [dans le secret de leur coeur] – nie po to jednak, by się w ten sposób uwiarygodnić w swym maranizmie po obu stronach prywatno-publicznej barykady, ale zwłaszcza z tego powodu, że wszystko podają w wątpienie, nigdy nie chodzą do spowiedzi i nigdy nie rezygnują z Oświecenia, bez względu na koszty; i są zawsze gotowi, by spłonąć, prawie‑spłonąć, kiedy zdarz...
Książka ta jest czymś w rodzaju, une sorte, marańskiego midrasza do słynnej circonfession Derridy, w którym ten wyznaje, że jest czymś w rodzaju, une sorte, marana francuskiego katolicyzmu:„Wyznałem sobie pewnego dnia w Toledo – że jestem czymś w rodzaju marana francuskiej kultury katolickiej [une sorte de marrane de la culture catholique française]; że mam swoje chrześcijańskie ciało, odziedziczone w mniej lub bardziej pokrętny sposób po SA (Świętym Augustynie), condiebar eius sale [zaprawione jego solą]; że jestem jednym z tych maranów, którzy nie przyznają się do bycia Żydami nawet w najgłębszym sekrecie serca [dans le secret de leur coeur] – nie po to jednak, by się w ten sposób uwiarygodnić w swym maranizmie po obu stronach prywatno-publicznej barykady, ale zwłaszcza z tego powodu, że wszystko podają w wątpienie, nigdy nie chodzą do spowiedzi i nigdy nie rezygnują z Oświecenia, bez względu na koszty; i są zawsze gotowi, by spłonąć, prawie‑spłonąć, kiedy zdarza im się pisać pod pręgierzem tego straszliwego prawa, które stawia ich wobec niemożliwości bycia twarzą w twarz”.