Listy do księcia de Lauris
Listy do księcia de Lauris
Opis publikacji
Powodów przyjaźni, którą Proust żywił do de Laurisa, nie powinniśmy wiązać przede wszystkim z uznaniem, jakim darzyć mógł jego literaturę. Korespondencja, którą tu przedstawiamy, nosi ślad spotkań i rozmów natury bardziej codziennej. De Lauris – w przedmowie do zbioru otrzymanych od Prousta listów, wydanych pod tytułem A un ami (Amiot-Dumont, 1958) – opisuje ich wspólne wycieczki do opery, wymiany książek i podróże po Francji: „Odbyłem z Marcelem i kilkorgiem przyjaciół bezcenne pielgrzymki. Był podczas nich niezwykle aktywny, żywy. Wydawało się, że wnosił do nich nawet coś ze swej gorączki. Żadna poranna pobudka nie była mu straszna, bo w przeddzień wyjazdu nawet nie kładł się spać. (…)Marcel umiał zebrać więcej wspomnień z jednego dnia niż wielu z całych długich podróży. Minuty, które wydawać by się mogły nieciekawe, odbijały się w nim całym ich światłem i radością. Był gotów na wszelkie rozrywki, zawsze uważny na poetyckie echa. Każda minuta, w jej własnym ruchu...
Powodów przyjaźni, którą Proust żywił do de Laurisa, nie powinniśmy wiązać przede wszystkim z uznaniem, jakim darzyć mógł jego literaturę. Korespondencja, którą tu przedstawiamy, nosi ślad spotkań i rozmów natury bardziej codziennej. De Lauris – w przedmowie do zbioru otrzymanych od Prousta listów, wydanych pod tytułem A un ami (Amiot-Dumont, 1958) – opisuje ich wspólne wycieczki do opery, wymiany książek i podróże po Francji: „Odbyłem z Marcelem i kilkorgiem przyjaciół bezcenne pielgrzymki. Był podczas nich niezwykle aktywny, żywy. Wydawało się, że wnosił do nich nawet coś ze swej gorączki. Żadna poranna pobudka nie była mu straszna, bo w przeddzień wyjazdu nawet nie kładł się spać. (…) Marcel umiał zebrać więcej wspomnień z jednego dnia niż wielu z całych długich podróży. Minuty, które wydawać by się mogły nieciekawe, odbijały się w nim całym ich światłem i radością. Był gotów na wszelkie rozrywki, zawsze uważny na poetyckie echa. Każda minuta, w jej własnym ruchu, miała dla niego niewytłumaczalną siłę przyciągania. Czy nie był on, od zawsze, owładnięty ideą czasu?” Zebrane tu wspomnienia z młodości kontrastują z późniejszym, bardziej utrwalonym obrazem pisarza – nadwrażliwego, stroniącego od towarzystwa, przykutego do łóżka w pogrążonym w półmroku pokoju. Ten niezmiernie serdeczny portret daje świadectwo przyjaźni – odwzajemnionej. De Lauris zwraca uwagę na skromność Prousta (mimo ostentacyjnej niemal hojności, każącej mu zostawiać napiwki przekraczające choćby dwukrotnie cenę kolacji), czy jego uważność wobec innych (mimo skłonności do autorefleksji): „Nikt nie słuchał tak dobrze, jak on. Przypominam sobie ten uważny wyraz twarzy, oczy skupione na którymś z nas. Jego staranna skromność była wyraźna, niemal intymna, jego grzeczność powstrzymywała go przed wszelkim narzucaniem się czy choćby nadawaniem tematów rozmowy. Czerpał je raczej z myśli wyrażanych przez innych. Zdarzało mu się dyskutować o sporcie, samochodach, z wzruszającym pragnieniem dowiedzenia się czegoś na ich temat. Interesował się raczej niż szukał zainteresowania. Czy to jednak nie najlepszy sposób, by się podobać? Nigdy nie odnosiło się wrażenia, żeby dzielił się z nami tym samym, czym, choćby przypadkiem, miałby podzielić się z kim innym. (…) To, co mógł widzieć w nas, zawsze było dość tajemnicze. Pytanie dotyczące jakiegoś słowa czy zdania, nagła prośba o doprecyzowanie – tak zaznaczała się zazwyczaj jego oryginalna uwaga”.