Drzwi do ogrodu świadomości
Drzwi do ogrodu świadomości
Opis publikacji
Fragment książki: ,,Czy chciałbyś przekroczyć ze mną próg drzwi znajdujących się na okładce tej książki? Jeśli tak, zostaw za sobą wszystkie przyzwyczajenia i zdejmij buty, abym mogła zaprosić cię do innego świata, gdzie potrzebna jest twoja lekkość i uważność bez dawnych przyzwyczajeń czy obciążeń. To od ciebie zależy, czy będę mogła ci go pokazać. Ja jestem gotowa” "Wiatr zaczął przybierać na sile i pojawiła się zamieć śnieżna, która uniemożliwiała mi swobodne widzenie i poruszanie się. Teraz myślałam już tylko o tym,gdzie mogę się schronić. Omal nie upadłam, gdy potknęłam się o zaśnieżoną konewkę, którą ogrodnicy celowo zostawili na środku drogi. Zatrzymałam się na moment, gdyż często pojawiali się w zaskakujących momentach, a dokładnie wtedy, kiedy najbardziej ich potrzebowałam. Czasem jednak wodzili mnie za nos, przedłużając moje cierpienie i testując, czy mam w sobie wiarę i cierpliwość,przybywając „za pięć dwunasta” i rzucając mi koło ratunkowe. Intuicja m...
Fragment książki: ,,Czy chciałbyś przekroczyć ze mną próg drzwi znajdujących się na okładce tej książki? Jeśli tak, zostaw za sobą wszystkie przyzwyczajenia i zdejmij buty, abym mogła zaprosić cię do innego świata, gdzie potrzebna jest twoja lekkość i uważność bez dawnych przyzwyczajeń czy obciążeń. To od ciebie zależy, czy będę mogła ci go pokazać. Ja jestem gotowa”"Wiatr zaczął przybierać na sile i pojawiła się zamieć śnieżna, która uniemożliwiała mi swobodne widzenie i poruszanie się. Teraz myślałam już tylko o tym, gdzie mogę się schronić. Omal nie upadłam, gdy potknęłam się o zaśnieżoną konewkę, którą ogrodnicy celowo zostawili na środku drogi. Zatrzymałam się na moment, gdyż często pojawiali się w zaskakujących momentach, a dokładnie wtedy, kiedy najbardziej ich potrzebowałam. Czasem jednak wodzili mnie za nos, przedłużając moje cierpienie i testując, czy mam w sobie wiarę i cierpliwość, przybywając „za pięć dwunasta” i rzucając mi koło ratunkowe. Intuicja mnie nie zawiodła. Gdy strzepywałam śnieg z płaszcza, zobaczyłam jakieś ciepłe światełko przebijające przez gąszcz wysokich krzaków. Za nimi w oddali stał mały drewniany domek. Teraz pojawiła się prawdziwa śnieżyca, a dzieliła mnie jeszcze od niego spora odległość. Przejście do domku przez wydmy nie było łatwe. Z każdym krokiem mogłam zapaść się w śniegu jak w bagiennym trzęsawisku. Przestrzeń oddzielająca domek ode mnie sprawiała wrażenie pustyni śnieżnej, bez wytyczonej ścieżki, którą sama musiałam wydeptać. Każdy krok był coraz trudniejszy, kiedy wchodziłam w kolejną zaspę śnieżną. Kilka razy ugrzęzłam, po czym z dużą trudnością wygrzebałam się i podążałam dalej. W końcu dotarłam do celu. Domek wyglądał tak, jakby był odcięty od świata. Wiatr świszczał niemiłosiernie. Poczułam, że słabnę i nie dojdę, trzymając kota pod płaszczem. Jasna postać stojąca w drzwiach domu przyglądała się mojej przeprawie. Napawało mnie to nadzieją, że nic złego mi się nie stanie, ktokolwiek to był i jakie miał intencje. Zobaczyłam młodego mężczyznę w białym wełnianym swetrze witającego mnie w progu. Kiedy zmrużyłam oczy przed śnieżycą, doznałam złudzenia, że wygląda jak Anioł, którego oświetla ciepłe żółte światło. - Wejdź, czekałem na ciebie..."