Dni polityczne
Dni polityczne
Opis publikacji
Weyssenhoff użył metody trudnej i szczególnie niebezpiecznej: wypadki 1905 i 1906 roku przepuścił przez tępą duszę swego bohatera, Apolinarego Budzisza, narodowego demokraty, malowanego z chłodną ironią, a częściej jeszcze z realizmem zbyt łatwym. Pierwsza seria „Dni politycznych” – „Narodziny działacza” zanalizowała ironicznie „narodziny działacza” takiej tężyzny,jakiej był pan Apolinary Budzisz. W drugiej części – „W ogniu” autor stawia Budzisza wobec serii wypadków lat 1905–1906. Autor rozwija epizody narodowo-demokratyczne pana Budzisza i jego towarzyszy politycznych. Mętna, szlagońska ideacja pana Budzisza,historia jego projektu założenia „wyższej szkoły umiejętności politycznych”, jego polityczne stosunki z arystokracją, udział w delegacji do Petersburga, stosunki z oszustem politycznym – panem Sartorem, postawa na wiecu politycznym, organizowane przez niego wybory i humorystyczny zgoła wzrost jego powagi politycznej – to znajdziecie w „Dniach politycznych”...
Weyssenhoff użył metody trudnej i szczególnie niebezpiecznej: wypadki 1905 i 1906 roku przepuścił przez tępą duszę swego bohatera, Apolinarego Budzisza, narodowego demokraty, malowanego z chłodną ironią, a częściej jeszcze z realizmem zbyt łatwym.Pierwsza seria „Dni politycznych” – „Narodziny działacza” zanalizowała ironicznie „narodziny działacza” takiej tężyzny, jakiej był pan Apolinary Budzisz. W drugiej części – „W ogniu” autor stawia Budzisza wobec serii wypadków lat 1905–1906. Autor rozwija epizody narodowo-demokratyczne pana Budzisza i jego towarzyszy politycznych. Mętna, szlagońska ideacja pana Budzisza, historia jego projektu założenia „wyższej szkoły umiejętności politycznych”, jego polityczne stosunki z arystokracją, udział w delegacji do Petersburga, stosunki z oszustem politycznym – panem Sartorem, postawa na wiecu politycznym, organizowane przez niego wybory i humorystyczny zgoła wzrost jego powagi politycznej – to znajdziecie w „Dniach politycznych”. (na podstawie recenzji zamieszczonej w „Nowej Gazecie”, 9 grudnia 1908 r.)