Rozwód w pytaniach i odpowiedziach
Media i eksperci od lat krzyczą na temat kryzysu rodziny, a statystyki pokazują jak wiele tego typu spraw rokrocznie trafia na wokandę. Według danych statystycznych GUS na tysiąc nowo zawartych małżeństw w danym roku, odnotowuje się ponad trzysta rozwodów. Te suche dane statystyczne przykrywają ludzkie tragedie związane z rozpadem rodzin – nie na darmo zgodnie z badaniami psychologicznymi rozwód to po śmierci osoby najbliższej drugie najbardziej stresujące wydarzenie w życiu.
Autor: Joanna Hetman-Krajewska
Wokół spraw rozwodowych krąży wiele mitów. Zebrałam w formie pytań i odpowiedzi te najczęstsze, formułowane przez życie.
NIE. Mediacja nie jest terapią rodzinną mającą na celu „leczenie” małżeństwa. Celem mediacji jest doprowadzenie stron do wypracowania porozumienia satysfakcjonującego dla obydwu stron. Porozumienie to może również dotyczyć warunków rozwodu bądź separacji, w tym alimentów, kontaktów z dzieckiem, władzy rodzicielskiej, w tym u którego z rodziców dziecko ma zamieszkać, czy podziału majątku.
NIE. Wszystko zależy od danego przypadku. Nie ma jednak, nawet nieformalnie, takiej zasady, że sąd za wszelką cenę ma ratować małżeństwo, nawet jeśli widzi, że doszło do rozkładu pożycia, i to takiego, który nie rokuje na poprawę wzajemnych relacji i powrót do małżeństwa. W tym ostatnim przypadku sąd orzeknie rozwód, nawet jeśli jedno z małżonków upiera się przy separacji.
NIE. Wspólne rozliczenie podatkowe małżonków za okres, w którym trwała pomiędzy nimi separacja faktyczna, czy nawet trwała już sprawa o rozwód bądź separację, nie wskazuje jeszcze, że nadal istnieje między nimi więź gospodarcza, a tym samym nie nastąpił trwały rozkład pożycia. Jednak jeśli inne okoliczności będą wskazywały, że między małżonkami nadal istnieje więź – nie tylko gospodarcza, ale również duchowa bądź fizyczna (np. małżonkowie robią razem zakupy, wychodzą wspólnie do znajomych, dochodzi do pożycia fizycznego), wówczas wspólne rozliczenie podatkowe może być uznane za przejaw tego, iż nie doszło do rozkładu pożycia.
NIE. Prawo rodzinne nie wyznacza żadnej tego typu granicy czasowej, czyli okresu, który musi upłynąć od ustania między małżonkami pożycia fizycznego. Istotne jednak dla ustalenia, że nastąpił rozkład pożycia, jest zanik więzi fizycznej – uznaje się, że nawet sporadyczne stosunki seksualne między małżonkami świadczą o tym, że rozkład ich pożycia nie jest jeszcze zupełny.
NIE. W takim przypadku sąd nie będzie dociekał, które z małżonków ponosi winę za rozkład pożycia, musi jednak ustalić, czy nastąpił trwały i zupełny rozkład pożycia. Oznacza to, że z pewnością spyta dlaczego dochodzi do rozwodu. I trzeba na to pytanie odpowiedzieć.
NIE. Kodeks rodzinny i opiekuńczy nie wymienia nawet przykładowo przyczyn, które mogą uzasadniać żądanie rozwodu czy separacji. To ludzka natura (ułomna niestety) i życie kreślą scenariusze małżeńskie, w których główne wątki często się powtarzają. W ten sposób przyczyny rozstań małżonków powtarzają się.
NIE. Mogą być sytuacje, gdy jedno z małżonków w momencie ślubu nie uświadamiało sobie swoich preferencji seksualnych, a zatem zawierało ślub z osobą płci przeciwnej w dobrej wierze. Dopiero potem te skłonności się ujawniły. W takim przypadku jeśli nie doszło do zdrady homoseksualnej bądź innych świadomych działań na szkodę małżeństwa nie można winić małżonka za jego preferencje seksualne.
NIE. Mogą być sytuacje, gdy małżonek odmawia drugiemu współżycia z powodu nagannej postawy tego drugiego, np. z powodu przemocy, alkoholizmu czy innych przyczyn naruszających harmonię w rodzinie i wymierzonych przeciwko niej. W takim przypadku odmowa współżycia jest usprawiedliwiona i nie może zostać uznana za winę w rozkładzie pożycia.
NIE. To, że pani zgadzała się przez jakiś czas z żądaniami męża, nie musi być okolicznością „obciążającą”. Często jest tak, że dla budowania więzi ze współmałżonkiem jedna strona godzi się na jego żądania, nawet jeśli ma wobec nich zastrzeżenia. Wiele zależy od postępowania dowodowego, m.in. od tego co powiedzą świadkowie powołani w sprawie.
NIE. Nie ma takiego automatyzmu. Może jednak się zdarzyć, że działania przemocowe wypełniają znamiona przestępstwa, np. znęcania się nad rodziną, zgwałcenia czy pobicia. W takim przypadku niezależnie od wszczęcia procedury Niebieskiej Karty uprawniony podmiot, np. pracownik pomocy społecznej, złoży na policji czy do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.
NIE. Procedura Niebieskiej Karty może być wielokrotnie wszczynana w stosunku do problemu przemocy w tej samej rodzinie. Nie ma tu żadnego limitu ilościowego. Jeśli po zamknięciu Niebieskiej Karty okaże się, że znowu dochodzi do przemocy w rodzinie, procedura zostanie wszczęta na nowo.
NIE. W bardzo wielu przypadkach nie ma takiej dokumentacji, a nie oznacza to, że nie można udowodnić choroby alkoholowej współmałżonka. Przydatne są zeznania świadków, nagrania. Kiedy alkoholizm jest zaawansowany, zdarza się, że widać go już na twarzy delikwenta po charakterystycznej opuchliźnie czy zaczerwienieniu, bądź po jego zachowaniach, np. trzęsieniu się rąk, ogólnej nerwowości. Sąd również dostrzega takie detale.
NIE. Fakt bycia osobą współuzależnioną nie dyskredytuje rodzica. Raczej trudno wyobrazić sobie sytuację, że sąd przyzna opiekę nad dziećmi osobie uzależnionej. Jeśli natomiast drugi rodzic, cierpiący na syndrom współuzależnienia, ma problemy w sprawowaniu swojej funkcjo wychowawczej wobec dzieci, sąd może ingerować w jego władzę rodzicielską, np. skierować na terapię czy przyznać pomoc asystenta rodziny.
NIE. Rozumiem, że inicjatorami opisanych przez panią sytuacji są wyłącznie członkowie rodziny męża. W takim przypadku nie może być pani „karana” za to, że inne osoby negatywnie się o pani wypowiadają w pani obecności, czym niszczą relacje rodzinne. Powiem więcej, jeżeli w takich sytuacjach mąż nie staje w pani obronie czy wręcz przyklaskuje członkom swojej rodziny w tym jak panią traktują, to w razie państwa rozwodu jemu może zostać przypisana wina za rozkład pożycia.
NIE. Nie można z góry założyć takiego nastawienia sądu do pani odmowy pójścia na terapię. Wszystko zależy od tego na ile zaawansowany jest rozkład pożycia. Jeżeli kryzys jest bardzo głęboki, to ratowanie związku może być już bezcelowe. Nie zawsze wszystko można naprawić. Ma pani pełne prawo zdecydować, że chce pani zakończyć małżeństwo, nawet jeśli mąż ma inne zdanie. Jeżeli natomiast mają państwo dzieci, warto jednak rozważyć pójście do terapeuty dla par – nie po to, z pani punktu widzenia, żeby ratować związek, ale po to, by nauczyć się mimo rozstania współdziałać z mężem na płaszczyźnie rodzicielskiej. Terapia dla par też może służyć wypracowaniu takiej komunikacji.
NIE. Nawet niezawinione przyczyny wygaśnięcia więzi małżeńskich usprawiedliwiają żądanie rozwodu. Należy do nich m.in. bezpłodność jednej ze stron. Nie jest niczym nagannym pragnienie drugiego małżonka, by posiadać dzieci. Skoro zatem w małżeństwie ta potrzeba nie może być zrealizowana, może dojść do rozwodu. W pewnych sytuacjach sąd może uznać, że wina leży po jednej bądź obydwu stronach, np. gdy małżonek mający problemy z płodnością nie podjął leczenia, albo drugi z nim w tym zakresie nie współdziałał, bądź jedno z partnerów, a niekiedy oboje nie byli skłonni do podjęcia prób zrealizowania swojej potrzeby rodzicielstwa w inny niż tradycyjny sposób, np. poprzez adopcję.
NIE. Utrwalone orzecznictwo sądowe potwierdza, że sądy w takich przypadkach orzekają rozwód, uznając chorobę psychiczną za jego niezawinioną przyczynę. Wychodzą z założenia, że stan umysłu i emocji będący skutkiem choroby nie pozwalają na prawidłowe budowanie więzi małżeńskich. W wyjątkowych przypadkach sąd może oddalić powództwo z powołaniem się na zasady współżycia społecznego. Przykładowo w sytuacji, gdy małżeństwo ma wieloletni staż, a chorym małżonkiem nie ma się kto zaopiekować.
NIE. W praktyce oddalanie powództw o rozwód, w tym z powołaniem się na dobro małoletnich dzieci stron, należy do rzadkości. Nikt nie zmusi przecież ludzi do wspólnego życia, nawet jeśli na papierze nadal są małżeństwem. Zatem z reguły sztuczne utrzymanie małżeństwa w żaden sposób nie przyczyni się dla dobra dziecka, również niepełnosprawnego. Nie wystarczy sam fakt, że dziecko jest niepełnosprawne, muszą wystąpić jakieś inne szczególne okoliczności, które uzasadnią oddalenie powództwa, np. możliwość pozostania rodzica pierwszoplanowego w dotychczasowym miejscu zamieszkania w sytuacji, gdy lokal należy do drugiego małżonka, żądającego rozwodu.
NIE. Ukończenie trzynastu lat oznacza uzyskanie ograniczonej zdolności do czynności prawnych, ale nie jest jednoznaczne z możliwością decydowania przez dziecko o jego sytuacji życiowej. Zgodnie z prawem rodzinnym sąd uwzględni „rozsądne życzenia” dziecka, jeżeli jego rozwój umysłowy, stan zdrowia i stopień dojrzałości na to pozwala.
NIE. Warunki materialne mają dla sądu drugorzędne znaczenie przy ocenie z którym z rodziców dzieci powinny mieszkać na stałe. Liczy się to, kto jest tzw. rodzicem pierwszoplanowym oraz kto daje lepszą gwarancję należytego wychowania potomstwa.
NIE. Nie musi się tak zdarzyć. Mimo braku porozumienia pomiędzy rodzicami co do kwestii dzieci sąd może pozostawić władzę rodzicielską obojgu, jeżeli widzi, że rodzic drugoplanowy jest zaangażowany w sprawy dzieci i zależy mu na realnym udziale w ich wychowaniu.
NIE. Porozumienie rodzicielskie nie ma mocy orzeczenia sądu, tak jak ugoda zawarta przed sądem czy przed mediatorem. Nie może zatem być przymusowo wykonywane. Jeżeli porozumienie nie jest realizowane, trzeba wystąpić do sądu ze stosownym wnioskiem o uregulowanie danej kwestii, ewentualnie zgłosić się do mediatora i rozpocząć mediacje (ale na to ostatnie potrzebna jest zgoda drugiej strony).
NIE. Orzeczenie o wyłącznej winie jednego z małżonków nie oznacza, że drugi, niewinny, automatycznie dostanie alimenty na swoją rzecz. By uzyskać alimenty na małżonka, trzeba wykazać, że w wyniku rozwodu istotnie pogorszyła się jego sytuacja materialna, np. wcześniej miała pani do dyspozycji większą kwotę na utrzymanie, bo mąż znacznie lepiej zarabiał, a teraz pani środki są dużo bardziej ograniczone.
NIE. Nie można powiedzieć, że ten mechanizm to automat. Przede wszystkim musi pani mieć postanowienie od komornika o bezskutecznej egzekucji od byłego męża. Kolejny krok to złożenie pozwu przeciwko dziadkom ojczystym do sądu rejonowego właściwego wg miejsca zamieszkania dziecka. Musi pani pamiętać, że od dziadków sąd zasądzi tylko niezbędne minimum na koszty utrzymania córki – taki wyrok z reguły nie opiewa na taką samą kwotę jak zasądzona od rodzica, lecz mniejszą.
NIE. Władza rodzicielska a prawo do kontaktów z dzieckiem to dwie różne kwestie. Nawet rodzic pozbawiony władzy rodzicielskiej ma prawo do kontaktów z potomstwem (oczywiście w sposób gwarantujący dziecku bezpieczeństwo fizyczne i emocjonalne), chyba że postawa tego rodzica jest taka, że poważnie zagraża dobru dziecka Niemniej – sąd odrębnie rozważa kwestię władzy rodzicielskiej, a odrębnie prawo do kontaktów z dzieckiem, rządząc się w tych ustaleniach innymi kryteriami.
NIE. Majątek dorobkowy małżonków jest wyłącznie ich własnością. Dzieci, niezależnie od tego czy są małoletnie czy pełnoletnie, nie mają żadnych praw właścicielskich do majątku wspólnego rodziców.
NIE. Nawet jeśli jeden z małżonków ponosi wyłączną winę za rozkład pożycia, pozostaje to bez wpływu na podział majątku dorobkowego. Co do zasady majątek wspólny dzieli się pomiędzy małżonków w równych częściach (po połowie), choć w szczególnych okolicznościach (rażąca rozrzutność, uzależnienie od hazardu itp.) możliwe jest ustalenie przez sąd, że małżonkowie w nierównych częściach przyczynili się do powstania tego majątku.
NIE. Sąd w takiej sprawie będzie dzielił majątek tylko wtedy, gdy nie przedłuży to postępowania. W praktyce robi to wówczas, gdy strony przedstawią zgodny scenariusz podziału.
NIE. Opuszczenie nieruchomości nie ma żadnego wpływu na fakt, że nadal jest pan współwłaścicielem wspólnego lokum. To, że w lokalu mieszka nadal żona i dzieci, może mieć jedynie wpływ na to, że sąd w podziale majątku uzna, że lokal przypadnie na jej wyłączną własność za spłatą pana w wysokości połowy wartości mieszkania.
NIE. Jedno z drugim nie ma nic wspólnego. Regulując sposób korzystania ze wspólnego mieszkania, sąd nie dokonuje podziału majątku – wspólna nieruchomość nadal pozostaje przedmiotem współwłasności małżonków. Jeśli choć jeden z byłych małżonków będzie chciał to zmienić, musi wystąpić do sądu rejonowego z wnioskiem o podział majątku. Jeżeli sprawa o rozwód jest nadal w toku, taki podział może zostać dokonany przez sąd w wyroku rozwodowym (ale w tym ostatnim przypadku przy założeniu, że małżonkowie przedstawią zgodny scenariusz podziału majątku).
NIE. Dla oceny wiarygodności świadka nie ma znaczenia stopień pokrewieństwa czy powinowactwa, ale ogólny wydźwięk zeznań, ich obiektywizm bądź jawna stronniczość, spójność co do relacjonowanych zdarzeń etc. Jeśli jednak teściowa kreśli przed sądem czarno-białą rzeczywistość – że synowa to samo zło, a jej synek jest niewinną ofiarą złej kobiety – wtedy oczywistym jest, że sąd będzie patrzył na takie zeznania przez palce.
NIE. Obecnie we wszelkich sprawach rodzinnych, a takimi są m.in. sprawy o rozwód czy separację, strona może być również reprezentowana przez radcę prawnego. Wynika to z obowiązującej od 10-09-2005 r. nowelizacji ustawy o radcach prawnych. Coraz więcej radców prawnych podejmuje się prowadzenia spraw rozwodowych. Do końca czerwca 2015 r. jedyną różnicą w kompetencjach adwokatów i radców prawnych była możliwość reprezentowania przez adwokatów wszystkich stron bez żadnych ograniczeń w sprawach karnych, zaś radca prawny nie mógł być w takich sprawach obrońcą, a więc nie mógł reprezentować oskarżonego, zaś oskarżyciela posiłkowego mógł reprezentować w ograniczonym zakresie (tylko niektóre podmioty). Obecnie jednak i ta różnica zniknęła – nie ma zatem już żadnych odmienności w kompetencjach przedstawicieli obydwu tych grup zawodowych.
NIE. Obecnie opłata sądowa od pozwu o rozwód bądź separację jest stała i wynosi 600 zł. Wynika to z ustawy z 28 lipca 2005 r. o kosztach sądowych w sprawach cywilnych, obowiązującej od 2 marca 2006 r. W poprzednim stanie prawnym, tj. pod rządami poprzednio obowiązującej ustawy z 1967 r. o kosztach sądowych w sprawach cywilnych, sprawy o rozwód bądź separację nie były objęte opłatą stałą. Sąd w wyroku rozwodowym ustalał tę opłatę – zwyczajowo wynosiła ona równowartość miesięcznych zarobków każdego z małżonków.
NIE. Zasadą jest, że w wyroku rozwodowym (a również separacyjnym) sąd zasądza alimenty na „tu i teraz”, nie cofając się do przeszłości. Dlatego w takich sprawach kluczowe jest uzyskanie zabezpieczenia roszczeń alimentacyjnych, żeby mieć zagwarantowane pieniądze na czas trwania sprawy.
NIE. Od wydania postanowienia zabezpieczającego do zakończenia sprawy wyrokiem mogą znacznie zmienić się okoliczności, którymi sąd będzie się kierował przy ostatecznym rozstrzygnięciu, np. jedno z dzieci skończy 18 lat, a zatem sąd w wyroku rozwodowym nie będzie już brał tego dziecka pod uwagę, albo znacząco zmienią się (wzrosną bądź spadną) koszty utrzymania dziecka bądź małżonka uprawnionego do alimentów. Jeżeli jednak okoliczności nie ulegną zmianie, można – kierując się doświadczeniem zawodowym – domniemywać, że sąd w wyroku rozstrzygnie identycznie bądź bardzo podobnie kwestię będącą przedmiotem zabezpieczenia.
NIE. Tak było kiedyś, jednak w 2005 r. w wyniku nowelizacji KPC usunięto obligatoryjne w sprawach rozwodowych posiedzenie pojednawcze, pozostawiając sądowi bądź stronom możliwość skierowania sprawy na drogę postępowania mediacyjnego, odbywającego się poza sądem, w ośrodku mediacyjnym, przed odpowiednio przygotowaną do tego osobą – mediatorem. Jeśli sąd uzna, że jest szansa na uratowanie małżeństwa bądź wypracowanie porozumienia w innych kwestiach konfliktowych między małżonkami, może skierować sprawę do mediacji, wyznaczając osobę mediatora.
NIE. Od 2005 r. w sprawach rozwodowych bądź separacyjnych nie przysługuje skarga kasacyjna do Sądu Najwyższego. Wyrok sądu apelacyjnego jako sądu drugiej instancji jest ostateczny.
NIE. Trzeba uważać i nie podejmować pochopnych decyzji, licząc na to, że w innej sprawie uzyska pan korzystne dla siebie rozstrzygnięcie sądu. Formalnie, po uprawomocnieniu się wyroku rozwodowego, może pan złożyć w sądzie rejonowym pozew o obniżenie alimentów. I sąd merytorycznie pana powództwo rozpozna. Ale czy zmniejszy alimenty, będzie zależeć od tego czy od wyroku rozwodowego do momentu orzekania przez sąd rejonowy nastąpiła tzw. zmiana okoliczności, która uzasadnia pana powództwo. Jeżeli takiej zmiany nie ma, sąd powództwo oddali.
NIE. Nie działa tu automatyczny mechanizm, że taki małżonek, winny rozkładowi pożycia, jest wyłączony od dziedziczenia. Niezbędne jest przeprowadzenie sprawy sądowej, którą mogą zainicjować spadkobiercy ustawowi, np. dzieci zmarłego. Na wniesienie pozwu mają rok od śmierci spadkodawcy. Takie postępowanie przed sądem to „mały rozwód” – sąd rozstrzyga czy rzeczywiście żądanie rozwodu z wyłącznej winy drugiej strony było uzasadnione.
NIE. Jeżeli jako własny majątek rozumiemy tzw. majątek osobisty, czyli taki, który należy wyłącznie do jednego z małżonków. Odpowiedzialność za długi współmałżonka ogranicza się tylko do majątku wspólnego i to pod warunkiem, że wynika ze zobowiązania zaciągniętego przez małżonka za zgodą drugiego.
NIE. Ratyfikowany w 1998 roku Konkordat ujednolicił jedynie formę zawarcia małżeństwa wyznaniowego – od tamtej pory wystarczające jest zawarcie małżeństwa w kościele, by wywarło ono skutki w sferze prawa cywilnego. Na tym jednak ujednolicenie się kończy. Wszelkie inne skutki zawarcia małżeństwa bądź możliwości jego rozwiązania rozstrzyga odrębnie prawo polskie, odrębnie prawo kościelne. Również odrębny jest system sądownictwa w tych obydwu sferach – w pierwszym przypadku orzeka sąd państwowy, w drugim – sąd kościelny.
NIE. Nie można powiedzieć, by była to wyboista droga. Należy natomiast nastawić się na to, że postępowanie przed sądem kościelnym jest długotrwałe – trwa co najmniej kilka lat, średnio 2-3 lata. Przed reformą prawa kanonicznego w 2015 r. było jeszcze dłużej, bo wyrok jednego sądu metropolitalnego wymagał zatwierdzenia przez drugi równorzędny sąd. Teraz już nie ma takiego wymogu, co przyspieszyło procedurę.
NIE. Bardzo wiele informacji można znaleźć w internecie, są też dostępne publikacje o charakterze poradnikowym na ten temat. Poza tym przy sądach kościelnych często działają punkty porad prawnych, gdzie można zasięgnąć potrzebnych informacji. Należy pamiętać, że w sprawach rozpatrywanych przez sądy kościelne nie odbywają się rozprawy w klasycznym, świeckim rozumieniu, nie ma zatem, często nieprzyjemnej, konfrontacji na sali sądowej. To ułatwia samodzielne prowadzenie sprawy, bez korzystania z pomocy wyspecjalizowanego pełnomocnika.