Prawo precedensowe w Polsce. Czy i w jakich postaciach występuje?
Prawo precedensowe to coś, z czym wielu Polaków z pewnością się już zetknęło. Jako system niezwykle atrakcyjny pod względem fabularnym, prawo precedensowe stało się kanwą do stworzenia niezliczonych już filmów i seriali o prawnikach i rozprawach sądowych. Czy jednak z tym samym prawem mamy szansę spotkać się również na żywo, w polskim sądzie? I czym to prawo różni się od typowego dla Europy prawa stanowionego?
Czy mamy w Polsce do czynienia z prawem precedensowym? W jakich systemach prawnych precedensy stanowią przyjętą normę?
Zacznijmy może od prostego i dość dobrze znanego rozdziału systemów prawnych, jakie obowiązują w krajach z tzw. zachodniego kręgu kulturowego. W krajach tych zasadniczo możemy spotkać się z jednym z dwóch systemów prawnych, którymi są:
- system kontynentalny (civil-law system),
- system anglosaski (common law system).
Jedną z głównych różnic pomiędzy oboma systemami prawnymi jest obecność tzw. prawa precedensu. Prawo to stanowi jedną z podstaw systemu anglosaskiego, nie jest jednak, co do zasady, obecne w systemie kontynentalnym. Skąd bierze się tak odmienne podejście do precedensu?
Klucza do istnienia prawa precedensowego należy szukać w obowiązującej we wspominanym kręgu kulturowym zasady trójpodziału władzy na:
- legislatywę (organy prawodawcze),
- egzekutywę (organy władzy wykonawczej i administracja państwowa),
- judykaturę (organy władzy sądowniczej i szeroko rozumiany wymiar sprawiedliwości).
W krajach anglosaskich judykatura uległa pewnej modyfikacji względem tego, co znamy z Europy kontynentalnej. Władza sądownicza zyskała pewne określone uprawnienia o charakterze prawodawczym, co dało bezpośrednie podstawy do stworzenia prawa precedensowego. Ujmując rzecz inaczej, w krajach anglosaskich, w systemie prawa anglosaskiego, skutki orzeczeń sądowych rozciągają się daleko poza pojedyncze rozstrzygnięcia określonych sporów. W krajach tych rozstrzygnięcia te staja się wiążące również dla pozostałych sądów, tworząc precedensy, na podstawie których orzeka się w innych sprawach na obszarze całego kraju.
W Polsce mamy do czynienia z kontynentalnym system prawa, a więc prawo precedensowe co do zasady u nas nie występuje i nie obowiązuje. Nie można jednak powiedzieć, że i u nas nie mamy do czynienia z czymś, co można uznać za pewną formę precedensu. O co dokładnie chodzi?
Nie precedens, ale orzecznictwo. Gdzie w polskim prawie można odnaleźć ślady prawa precedensowego?
Prawo stanowione, a z takim mamy do czynienia w naszym przypadku, jest prawem, w którym poszczególne orzeczenia sądowe wywołują skutki wyłącznie w ramach danej, rozpatrywanej właśnie sprawy. Każde rozstrzygnięcie rozpatrywane jest indywidualnie i nawet przy niemal identycznych stanach faktycznych, dwa różne sądy mogą wydać dwa zupełnie różne od siebie orzeczenia. Precedensy, na których mogłyby się opierać polskie sądy, nie istnieją. Tak wygląda to przynajmniej w teorii. A co mówi nam praktyka?
Wprawdzie polski system prawny nie uznaje i nie przewiduje precedensów, jednak mamy tu do czynienia z instytucją „utrwalonej linii orzeczniczej”, którą tworzą poszczególne, wydawane przez kolejne sądy orzeczenia. Ta właśnie ustalona linia orzecznicza odgrywa w polskim systemie prawnym bardzo istotną rolę podczas każdorazowego rozstrzygania sporów. Dzieje się tak, mimo iż linia ta:
- nie posiada charakteru wiążącego i każdy sąd, w tym również sąd pierwszej instancji, może ją zignorować przy rozstrzyganiu sporu i wydać orzeczenie zupełnie odmienne od powszechnie przyjmowanych. Sam może w ten sposób zapoczątkować nową linię orzeczniczą;
- bywa różna dla tych samych przepisów prawa. Widoczne jest to zwłaszcza w przypadku tych najbardziej kontrowersyjnych przepisów, wobec których mamy do czynienia z dwoma lub trzema liniami orzeczniczymi, z których każda prezentuje odmienne podejście do problemu.
Obowiązująca w polskich sądach ustalona linia orzecznicza, stosowana jest powszechnie. Być może nawet zbyt powszechnie i bezrefleksyjnie, w czym wielu szanowanych specjalistów z dziedziny prawa upatruje znamion patologii. Widać to chociażby w słowach prof. dr hab. Ewy Łętowskiej, jakie można odnaleźć w publikacji „Precedens w polskim systemie prawa” pod redakcją Anny Śledzińskiej-Simon i Mirosława Wawrzykowskiego (Warszawa 2010). Profesor Łętowska, odnosząc się do sposobu, w jaki młodzi sędziowie uczeni są orzekania zgodnie z ustalonymi liniami orzeczniczymi, stwierdza, iż system kształcenia sędziów polega na tresurze, nie na nauce. W tresurze ważną rolę odgrywa system precedensowy. Precedensów trzeba się wyuczyć.