Pierwszeństwo pieszego na przejściu i inne zmiany
Ostatnie zmiany w Prawie o ruchu drogowym, przyjęte zresztą bez jakichkolwiek poprawek przez Parlament, zaaprobowane przez Senat oraz bez zastrzeżeń podpisane przez Prezydenta, poprzedzone były zapowiedziami o przygotowywanej, dosłownie, rewolucji na polskich drogach w 2021 r.
Czy jednak tak się stało? Oczywiście, nie można kwestionować przyjętych nowych rozwiązań dotyczących stworzonego „korytarza życia”, zmniejszenia prędkości w obszarach zabudowanych nocą, próby uporządkowania jeżdżących e-hulajnogami, czy wreszcie zmian dotyczących praw jazdy, przeglądów technicznych czy ułatwień związanych z zarejestrowaniem pojazdów w imieniu kupującego przez podmioty prowadzące ich sprzedaż. Tak samo z zadowoleniem należy przyjąć tzw. zakaz jazdy „na zderzaku” po autostradach czy drogach ekspresowych.
Jednak co do ostatniej wymienionej powinności, należy uczynić bardzo praktyczną uwagę. Jak należy potraktować ową „jazdę na zderzaku” przez tajny, policyjny samochód rejestrujący wykroczenia poprzednika? Wszak, skoro nie ma on włączonych sygnałów świetlnych i dźwiękowych, nie może być traktowany jako uprzywilejowany, którego kierujący może prawie dosłownie wszystko. Czy taki kierujący sekretnym czarnym BMW popełnia wykroczenie? W aktualnym stanie prawnym niewątpliwie tak, chociaż pozostaje on bezkarnym, czego jednoznacznie dowodzi praktyka. Kwestii tej ustawodawca nie rozwiązał nie będąc uczciwym wobec innych kierujących. Powyższe wymaga zatem uporządkowania. Mniejsza jednak o to.
Przyjrzyjmy się nowej regulacji dającej bezwzględne pierwszeństwo pieszemu przekraczającemu jezdnię po przejściu, a nawet zbliżającego się do takiego miejsca, przy jednoczesnym zachowaniu regulacji nakładających na pieszego zachowanie szczególnej ostrożności i przewidującej zakaz korzystania przez przechodnia z telefonu komórkowego lub podobnego urządzenia podczas wchodzenia na jezdnię lub torowisko, a także przechodzenia we wskazanych miejscach. I dalej, na kierującego zbliżającego się do przejścia nałożony został obowiązek również odpowiedniego zmniejszenia prędkości do poziomu nie narażającego pieszego na niebezpieczeństwo. Redakcja powołanego przepisu, który należy powiązać z regulacją dotyczącego pieszego zamierzającego przekroczyć jezdnię po przejściu, jest wadliwa zarówno pod względem merytorycznym, jak też legislacyjnym.
Kazuistyczne wyliczenie wyrażone zostało w sposób opisowo-szkoleniowy, nie zaś prawno-dydaktyczny, pozbawione jest logicznie uzasadnionej systematyki. Nie wyraża bowiem elementarnych zasad ruchu oraz zasad ostrożności, jakie wykształciła długoletnia praktyka rodzima i światowa, a znalazły one wyraz w orzecznictwie sądowym i piśmiennictwie naukowym. Zawiera dyrektywy wewnętrznie sprzeczne i niesprawiedliwe z punktu widzenia zasad „dobrej roboty”, o której pisał prof. T. Kotarbiński. Nakładają na kierującego obowiązek czynienia rzeczy niemożliwych, a mianowicie odczytywania zamiarów pieszego zbliżającego się do przejścia, jak też zmniejszenia prędkości do bliżej nieokreślonego poziomu, chociaż można było ją określić, na przykład, na 30 km/h.
Powyższe powoduje, iż przepis ustawowy nie został dokładnie określony w taki sposób, aby jego odbiorca mógł go zrozumieć i przestrzegać. Przepisy karne, w tym stanowiące o odpowiedzialności za wypadki drogowe, będą niezrozumiałe i niejasne, a także ogólnikowe. To prawdziwe pole minowe dla uczestników ruchu. Zauważyć trzeba, że ich pierwszym interpretatorem będzie prokurator, obecnie „najważniejsza osoba w państwie”. On dokona oceny, czy kierujący dochował należytej ostrożności, jak też mógł i powinien był przewidzieć określone zachowanie oraz odpowiednio ograniczyć prędkość. Wielokrotnie w sukurs przyjdą mu biegli, reprezentujący poglądy formalistyczne, właściwe w dobie „furmanek i kocich łbów”, twierdzący, że gdyby kierujący jechał wolniej, ale jak wolno, do wypadku by nie doszło, bądź gdyby należycie obserwował jezdnię czy zastosował inną taktykę jazdy także do nieszczęścia by nie doszło. Nie jest dostrzegana okoliczność, że nawet naruszenie reguł administracyjno-drogowych wcale nie musi być zawinione. Owo naruszenie musi być powiązane adekwatnym związkiem przyczynowym z wypadkiem, zaś racjonalny ustawodawca nie może nakładać na uczestnika ruchu obowiązku czynienia rzeczy niemożliwych, tj. przewidywania zupełnie niemodelowych zachowań absolutnie niemożliwych do przewidzenia.
Wchodząca w życie z dniem 1 czerwca 2021 r. regulacja wydaje się, że nie dostrzega tego problemu. Wprowadza automatyzację odpowiedzialności karnej za wypadki drogowe bez rozważenia możliwości i powinności oraz przewidywalności określonego zachowania. Zauważyć przy tym należy, że w sferę odpowiedzialności karnej za wypadki drogowe wprowadzony został element czystego przypadku, a mianowicie, kto poniósł mniejszą szkodę, ten zapewne zasiądzie na ławie oskarżenia, czasami wielokrotnie niesłusznie.
Niestety, w tej materii praktyka, a zwłaszcza orzecznictwo sądowe, nie jest wyrozumiałe dla kierujących, poza nielicznymi wyjątkami, do których można zaliczyć jedno z postanowień Sądu Najwyższego ( post. SN z 5.11.2014r., V KK 162/14, Lex nr 1573978), w którym m.in. czytamy: „Dla prawidłowego ustalenia nieumyślności (wypadek drogowy jest przestępstwem nieumyślnym – dopisek mój) nie wystarczy wskazanie ogólnej nieostrożności zachowania sprawcy. Konieczne jest bowiem wskazanie konkretnej reguły ostrożności, która została naruszona, w wyniku czego doszło do popełnienia czynu zabronionego. Dla przypisania sprawcy odpowiedzialności za przestępstwo nieumyślne nie wystarczy również (…) samo stwierdzenie, że zachował się on nieostrożnie, niezbędne jest bowiem stwierdzenie, że był świadom tego, że swoim zachowaniem może realizować znamiona czynu zabronionego ( przewidywał taką możliwość ) bądź też, że takiej możliwości nie przewidywał, choć mógł ją przewidzieć”.
Dopełnieniem przytoczonego poglądu Sądu Najwyższego może być liczący już 10 lat wyrok Sądu Najwyższego ( wyrok SN z 7.11.1996r., II KK 96/96, Prokuratura i Prawo 1997, nr 4, s. 97 ), który do chwili obecnej zachował aktualność z uwagi na realistyczne podejście do problematyki relacji pojazd-pieszy na przejściu. „(…) sam fakt przebywania pieszego przy krawędzi jezdni, zwłaszcza w warunkach ruchu miejskiego, nie stanowi okoliczności nakazującej kierującemu utratę zaufania do współuczestnika ruchu”.
W stanie prawnym, który będzie obowiązywał od 1 czerwca 2021 r. Ustawodawca dał zapewnienie maksymalnego bezpieczeństwa pieszemu przekraczającego jezdnię po przejściu przy jednoczesnym zobowiązaniu kierującego do zachowania dodatkowych środków ostrożności, w tym zakazu kontynuowania jazdy bez upewnienia się, czy jest to możliwe, bezpieczne dla posiadających bezwzględne pierwszeństwo. Zlekceważenie przez kierującego wskazanych obowiązków może być ocenione jako szczególnie naganne, zwłaszcza w sytuacji, gdy obserwacja przejścia ukierunkowana na ustąpienie pierwszeństwa była jego obowiązkiem oraz do zakresu możliwej obserwacji należało dostosować własne zachowanie.
Ocena winy kierującego, to trzeba zdecydowanie podkreślić, nie jest domeną biegłych, którzy częstokroć uzurpują sobie tego rodzaju uprawnienie. Sprzyjają temu postępowania organów procesowych, które częstokroć zadają pytania, na które biegli nie powinni odpowiadać, pokroju, kto ponosi winę za zaistniały wypadek, jakie jego uczestnicy naruszyli przepisy itp.
Więcej na ten temat w książce Kazimierza Pawelec “Zarys metodyki pracy obrońcy i pełnomocnika w sprawach przestępstw i wykroczeń drogowych“
Kazimierz Pawelec – doktor nauk prawnych, adwokat, pracownik naukowy Instytutu Nauk o Bezpieczeństwie na Wydziale Nauk Społecznych Uniwersytetu Przyrodniczo-Humanistycznego w Siedlcach. Autor oraz współautor przeszło trzydziestu książek, kilkuset artykułów, glos oraz recenzji. Uznany specjalista i autorytet z dziedziny przestępczości komunikacyjnej, postępowania dowodowego w procesie karnym oraz bezpieczeństwa ruchu drogowego.