Frankowe podsumowanie 2022 roku. Co jeszcze przed nami?
Wygląda na to, że rok 2022 był dla banków prawdziwym annus horriblis. Mijał pod hasłami ogromnego przyrostu powództw w sprawach kredytów frankowych, zwiększających się rezerw na ryzyko prawne, w końcu – kolejnych rozstrzygnięć Trybunału Sprawiedliwości UE, które pogrzebały ostatnie nadzieje na łagodzenie skutków frankowych „grzechów”. Dynamiczny rozwój akcji i poziom skomplikowania spraw wpędzają jednak kredytobiorców, którzy nie pozwali jeszcze banku, w wątpliwości – czy warto już wszczynać proces, czy nie poczekać na kolejne wyroki Trybunału? Zróbmy więc małe „frankowe” podsumowanie roku 2022. Co jeszcze przed nam? Jakich kolejnych rozstrzygnięć można się spodziewać? Kiedy postawiona zostanie „kropka nad i”?
Na skróty
Sąd Najwyższy: dyskrecjonalność w ustalaniu kursów walut sprzeczna z naturą stosunku prawnego
Kwietniowa uchwała Sądu Najwyższego (III CZP 40/22) kredytobiorców-konsumentów mogła jedynie utwierdzić w przeświadczeniu, że mają rację. Głośno było o niej jednak nie z powodu jakiejkolwiek „rewolucji” w sprawach konsumenckich, ale furtki jaką otworzyła dla przedsiębiorców (i innych podmiotów, które z konsumenckiej ochrony korzystać nie mogą). Sąd Najwyższy pierwszy bowiem raz tak stanowczo odniósł się do postanowień przyznających bankowi prawo jednostronnego ustalania kursów waluty obcej – uznając je nie „tylko” za abuzywne ale sprzeczne z prawem w ogólności, także tym „czysto” krajowym (niewdrażającym żadnych przepisów unijnych).
O sprzeczności z naturą stosunku prawnego nie tylko samej klauzuli kursów tabelarycznych ale całej konstrukcji, jaką banki stosowały w umowach kredytów waloryzowanych kursem waluty obcej coraz odważniej wypowiadają się też sądy powszechne. 6 grudnia przed Sądem Okręgowym w Elblągu w sprawie I C 839/21 zapadł wyrok, co prawda w sprawie wybitnie „konsumenckiej”, który zasługuje jednak na odnotowanie, bowiem głos tego sądu może się okazać proroczy, gdy chodzi o rozwój orzecznictwa w sprawach frankowych. Z ustnych motywów rozstrzygnięcia wyłania się tak trafne ujęcie mechanizmów standardowo wprowadzonych do umów „frankowych” czy to zawieranych z konsumentami czy z przedsiębiorcami, że daje wiele do myślenia, gdy chodzi o możliwość ich podważania przez wszystkich kredytobiorców, niezależnie od ich statusu (konsumenckiego bądź nie). Brawa dla sędziego (!), który nie tylko odrobił lekcję z prawa UE i orzecznictwa TSUE, ale także ekonomii – a to wydaje się kluczowe dla uchwycenia wszystkich aspektów „frankowych” konstrukcji – zapędzających klienta w ślepy zaułek (tym ciemniejszy im coraz bardziej gęste chmury zbierały się nad jego sytuacją finansową).
Czy to oznacza, że przedsiębiorcy mogą już śmiało kwestionować swoje „frankowe” umowy i oczekiwać, że ich sprawy będą rozstrzygane tak jak sprawy konsumentów? Niekoniecznie. Trzeba pamiętać, że sprzeczność z prawem jednego czy nawet kilku postanowień umownych wcale nie musi oznaczać nieważności całej umowy. W sprawach przedsiębiorców też nic nie będzie stało co do zasady na przeszkodzie „uzupełnianiu” luki powstałej w ten sposób w umowie (na podstawie art. 58 § 3 k.c., którego zastosowanie w sprawach konsumenckich jest ograniczone z uwagi na orzecznictwo TS UE). Nic też nie pomoże przedsiębiorcom Trybunał, bo jego kompetencje kończą się tam, gdzie kończy się ochrona konsumencka wynikająca z dyrektywy (przynajmniej w chwili obecnej). Z drugiej jednak strony, jeśli sądy pójdą w ślad za przywołanym powyżej Sądem Okręgowym w Elblągu, to rzeczywiście uzdrowić umowy już się nie da. Przy czym w sprawach przedsiębiorców inaczej będzie też wyglądać kwestia przedawnienia roszczeń, naliczania odsetek a w końcu… dopuszczalności roszczeń o zwrot kapitału w zwaloryzowanej wysokości czy wynagrodzenia za bezumowne z niego korzystanie. W każdej z tych spraw bowiem w przypadku konsumentów najsilniej oddziałuje ochrona przyznana przepisami unijnymi, a w konsekwencji – wedle zasad wypracowanych przez TS UE. Przedsiębiorcom unijny Trybunał nie przyjdzie z pomocą. Zanim „reguły gry” w sprawach przedsiębiorców się wyklarują miną kolejne lata (bez żadnej przesady). Spodziewać się tu trzeba zaciekłej walki i bez – nie zawaham się użyć tego słowa – świetnego (!) prawnika się nie obejdzie.
Dlaczego cała konstrukcja umów kredytów „frankowych” jest wadliwa przeczytacie Państwo w przewodniku praktycznym Rozliczenia stron nieważnej umowy kredytu waloryzowanego kursem waluty obcej. Ma ona charakter przewodnika praktycznego, więc znalazły się w niej wskazówki – jak zabezpieczać interesy klientów wobec dynamicznie zmieniającego się orzecznictwa. W suplemencie zamieszczono nawet przykładowe wzory pism procesowych (żądania pozwu w różnych konfiguracjach podmiotowych, tezy opinii dla biegłego itd.).
Książka dotyczy głównie spraw konsumenckich, zaś o tym, jakie drzwi ale i pytania otwiera kwietniowa uchwała SN dla kredytobiorców-przedsiębiorców przeczytają Państwo w szczegółach w moim komentarzu praktycznym: Kwestionowanie umów kredytu waloryzowanego kursem waluty obcej przez przedsiębiorców w kontekście uchwały SN III CZP 40/22.
UFG i przymusowa restrukturyzacja Getinu
Zdecydowanie bardziej gorąca była dla frankowiczów druga połowa roku. Ogłoszona pod koniec września przez BFG przymusowa restrukturyzacja Getin Noble Banku – który ma znaczny portfel kredytów frankowych – oznaczała dla wielu kredytobiorców niemałe kłopoty. Przed nami zresztą zdecydowanie ciąg dalszy tej historii. Do TS UE trafiło już pytanie o możliwość zabezpieczenia roszczeń kredytobiorców poprzez wstrzymywanie płatności rat kredytu w czasie trwania procesu o unieważnienie umowy. Równocześnie – niektóre sądy dają takie zabezpieczenia nie czekając na wyrok TS UE, a inne – odrzucają wnioski wobec jednoznacznego ich zdaniem przepisu ustawy. W roku 2023 należy się spodziewać wyroku WSA w sprawie ze skarg na decyzję UFG o przymusowej restrukturyzacji. O ile sąd nie zdecyduje się na własne pytanie do TS UE.
Na razie też nie słychać, ażeby pełnomocnicy Getin Banku korzystali masowo z prawa do żądania obowiązkowego zawieszenia postępowań (przepis dający bankowi w restrukturyzacji takie uprawnienie jest w KPC). Tu możemy mieć do czynienia z kolizją z jednej strony przepisów wdrażających w życie dyrektywę w sprawie restrukturyzacji banków z drugiej przepisów wdrażających dyrektywę o ochronie konsumentów (a więc dwóch równorzędnych aktów prawa UE). Ten fakt przesądzić może o realnej konieczności sięgnięcia po ocenę Trybunału unijnego. Co wydłużyć może procesy frankowe z udziałem Getinu o kolejne 2 lata… O skomplikowanej sytuacji Getinowiczów przeczytają Państwo w komentarzu praktycznym: Przymusowa restrukturyzacja banku a roszczenia frankowiczów.
TS UE: kombinacje w celu przywrócenia skuteczności – do kosza!
We wrześniu unijny Trybunał wydał wyrok w polskiej sprawie C-80-81/21. To była już chyba (i taką należy mieć nadzieję, biorąc pod uwagę fakt jak jednoznaczna i spójna jest w tym zakresie linia orzecznicza TS UE) ostatnia sprawa dotycząca możliwości „majstrowania” przy niedozwolonych postanowieniach umownych w taki sposób, żeby móc utrzymać „frankowy” charakter umowy. Trybunał powiedział stanowcze „nie” na łatanie umowy przepisami dyspozytywnymi, gdy jej upadek nie zagraża konsumentowi. Wskazał, że sąd nie może wbrew woli konsumenta szukać rozwiązania pozwalającego na utrzymanie umowy w mocy. Powiedział w końcu, że usunięcie jedynie tej części postanowienia, które czyni warunek umowny nieuczciwym jest co do zasady wykluczone. Możliwe byłoby zaś tylko wtedy, gdy chodzi o powiązane ze sobą postanowienia, z których każdy ma osobny sens (co ma wynikać z wykładni umowy), a nieuczciwe okazuje się tylko jedno z tych postanowień. W sprawach frankowych ten ostatni wypadek z pewnością nie występuje, bo taki był też sens wprowadzenia do umowy odesłania do tabel bankowych, aby stosować kursy zróżnicowane i na tym zarabiać.
O tym, jak prawidłowo stosować sankcję bezskuteczności postanowień umownych oraz – co wciąż niedostrzegane w orzecznictwie polskim – kiedy rzeczywiście należy odbierać od konsumenta tzw. oświadczenie w przedmiocie nieważności (zgodę na upadek umowy), przeczytacie Państwo także w przewodniku praktycznym Rozliczenia stron…
TS UE i rozprawa w sprawie wynagrodzenia za korzystanie z kapitału
12 października zaś Trybunał na rozprawie przysłuchiwał się zdaniom uczestników postępowania w sprawie budzącej w chwili obecnej najwięcej emocji – a więc dotyczącej tzw. wynagrodzenia za bezumowne korzystanie z kapitału. Wyrok jeszcze nie zapadł, Trybunał postanowił zwrócić się do Rzecznika Generalnego o wydanie opinii. Ta spodziewana jest wiosną 2023. Czy jest się czego obawiać?
Pytanie o wynagrodzenie za bezumowne korzystanie z kapitału nie powinno w zasadzie w ogóle paść na tym etapie. Przypomnijmy, że każdy sąd krajowy powinien zapytać Trybunał o wykładnię, co do zasady wtedy, kiedy wskutek prawidłowego zastosowania regulacji krajowych może dojść do ich kolizji z celami i zasadami wyłaniającymi się z prawa UE. Tymczasem z lektury wniosku o skierowanie się do TS UE z odesłaniem prejudycjalnym wyłania się refleksja, że sąd nie uznał a priori, że którakolwiek z instytucji prawa polskiego, o której potencjalną sprzeczność z prawem UE pyta, będzie mogła mieć z dużą dozą prawdopodobieństwa zastosowanie w rozpatrywanej sprawie. Ostatecznie trzeba powiedzieć, że lepiej pytać, niż błądzić… ale tą metodą (pytań „z ostrożności”) na pewno nie przerwiemy frankowej przepychanki. Przecież każdy sąd państwa członkowskiego to też sąd unijny – powołany i upoważniony do samodzielnej wykładni prawa UE, a orzecznictwo TS UE zapadłe na gruncie dyrektywy 93/13/EWG jest jak dworkinowski chain novel – od prawie trzydziestu już lat, konsekwentną i przewidywalnie biegnącą linią. Nie ma tu nagłych zwrotów akcji i rewolucyjnych przełamań.
Słusznie więc niektórzy sędziowie na wyrok Trybunału w ogóle nie czekają i oddalają powództwa banków o wynagrodzenie za korzystanie z kapitału. W grudniu zapadł nawet pierwszy (a na pewno jeden z pierwszych) prawomocnych wyroków w tej kwestii. O tym, dlaczego bankom nie należy się wynagrodzenie za bezumowne korzystanie z kapitału, a także dlaczego nie powinny one liczyć na prawo zwrotu kapitału powiększonego o wartość „waloryzacji”, również w szczegółach dowiecie się Państwo z książki Rozliczenia stron…
Ostatecznie i tak będzie trzeba się zmierzyć z prawidłową kwalifikacją roszczeń zgłaszanych przez banki. Trybunał bowiem rzadko odpowiada „tak” albo „nie”. Należy spodziewać się, że odpowiedź będzie obwarowana pewnym „jeśli” (ustaleniami, których we własnym zakresie będzie musiał dokonać sąd krajowy) i tu znów rozpocznie się spór między bankami a frankowiczami – jak rozumieć te założenia. Próżno więc liczyć, że wyrok w tej sprawie ostatecznie postawi kropkę nad „i” frankowej historii.
SN: może jednak „odfrankowienie”?!
Tymczasem we wrześniu ukazał się wyrok SN (II CSKP 412/22), w którym – w jednym ze „stałych” składów w sprawach frankowych – sugeruje on, że po eliminacji z umowy niedozwolonych klauzul wcale nie powinno dochodzić do jej upadku. Wraca więc koncepcja „odfrankowienia” (kredyt w PLN, ale oprocentowany zgodnie z umową w pierwotnym brzmieniu, nie zaś WIBORem), która pojawiła się już wiosną 2021 r. (III CSK 159/17, III CZP 6/21). To niepokojący znak z SN, który nie służy kształtowaniu się jednolitej linii orzeczniczej (wyraźnej już w orzecznictwie sądów powszechnych), mimo że taki scenariusz dla frankowiczów też jest zdecydowanie korzystny (i czyni bezprzedmiotowym pytanie o wynagrodzenie za korzystanie z kapitału). Wizja ta – poważna, bo przecież pochodząca z SN – jest jednak faktem, na który pełnomocnicy reprezentujący frankowiczów muszą być gotowi. Innymi słowy, trzeba tak sformułować prawnoustalające żądanie pozwu, aby nie przegrać sprawy w razie „trafienia” na mniejszościowy pogląd.
SOKiK: mechanizm ustalania kursów przez bank zgodny z prawem
W grudniu zaś w nagłówkach gazet i internetowych portali pojawiło się kilka złowieszczych dla frankowiczów słów o wygranej banku przed Sądem Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Uznał on, że postanowienie dotyczące kształtowania kursów w tabeli bankowej nie są niedozwolone. Byłby to być może niebezpieczny precedens, gdyby nie fakt, że sprawa dotyczyła aneksu do umowy frankowej. O tym, że aneksy te nie mają żadnego wpływu na ocenę umowy w pierwotnym brzmieniu jest już od dawna wiadome. Po drugie, SOKiK oceniał tylko postanowienia aneksu, w sposób oderwany od treści i potencjalnej wadliwości w pierwotnym kształcie. Zupełnie więc poza przedmiotem oceny sądu było to, czy umowa sama w sobie była ważna. Nie była też przedmiotem postępowania tzw. klauzula ryzyka walutowego, a już ta – zupełnie niezależnie od klauzuli kursów tabelarycznych – powinna prowadzić do unieważnienia umowy kredytu w całości, o czym coraz częściej mówi już wprost SN.
Dawid Rogoziński – radca prawny (Kancelaria Radcy Prawnego rogozinski.eu), autor przewodnika praktycznego Rozliczenia stron nieważnej umowy kredytu waloryzowanego kursem waluty obcej. Praktyczny przewodnik